|
Trzeci Najemny Oddział Piechoty Japońskiej
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Shouryuu
Gość
|
Wysłany: Śro 0:26, 01 Kwi 2009 PRZENIESIONY Śro 14:12, 01 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Moje pytania były skierowane głównie do Kuby.
W walce sie nie myśli? No, ciekawa teoria ( fakt, że sprawdzona w praktyce). Ja mam zupełnie przeciwną (również wypracowana poprzez praktykę).
Stosuję sie 3, 4 techniki... Tak, jeśli przeciwnik też tak robi ( bo ma 3 ulubione {albo tylko tyle zna} i tylko tego się trzyma).
A co jeśli trafisz na, myślącego, kombinującego przeciwnika z bogatym wachlarzem technik? Będziesz działał instynktownie. Ok. Tylko co zrobisz w momencie kiedy instynkt zawiedzie, bo zostaniesz "zbombarodowany" technikami których nigdy na oczy nie widziałeś? Pozostawiam to do przemyślenia.
Przeciwnik z tarczą?! W Średniowiecznej Japonii?
Albo się porządnie odtwarza reali japońskie, albo.. sam nie wiem co. Oczywiście nie jestem za tym żeby nie sparować sie z wszelkimi mozliwymi przeciwniaki, ale... Jeśli ograniczys się tylko do tego co jest przydatne na turniejach, to co zostanie(to wywalamy bo nie działa na tarczowników, to bo na gości z mieczami 2ręcznymi itp.)? Według mnie, zostanie wszystko , bo wszystko jesty przydatne. Ale nie o moim podejściu mowa. A podejście: "to sie nie przyda". No sory, ale świadczy o specyficznej znajomości szermierki (obojetnie jakiej).
Skalamitko, chodzi mi o walkę 1 na 1 (obojetnie czy to turniej czy walka treningowa w bractwie). Ps. Fajny awatar.
Jeden chyba tylko Yurasss, dostrzegł to , co dość opornie próbuję wytłumaczyć.
Szkołę Tenshin Shôden Katori Shintô-ryű, jak i inne szkoły kenjutsu stwożono po to by za ich pomocą WALCZYĆ (na śmierć i życie). Skoro nadawały sie do tego, to i do takich "dziecinnych przepychanek" jak pojedynki czy bochurty nadadją się tym bardziej.
I słowo na koniec. Skoro ktoś, w czasach gdy konflikt zbrojny z urzyciem broni białej był czymś codziennym, wypracował takie a nie inne techniki walki i przetrwały one do dziś (mówię o całym kenjutsu), znaczy to, że działały. A skoro działały... To cała ta dyskusja jest lekko naciągana.
Jak by ktos nie wierzył po tym poście, to naprawdę sympatyczny ze mnie gość.
Ale nie moge zgadzac sie "pro forma" z twierdzeniami, które są sprzeczne z moim własnym doświadczeniem, przemyśleniami i wiedzą jaką przez parę ładnych lat czerpałem od bieglejszych od siebie w sztukach walki ludzi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
skalamitka
Heimin
Dołączył: 29 Maj 2008
Posty: 1842
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: RZ
|
Wysłany: Śro 0:58, 01 Kwi 2009 PRZENIESIONY Śro 14:13, 01 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
Przeciwnik z tarczą?! W Średniowiecznej Japonii?
Albo się porządnie odtwarza reali japońskie, albo.. sam nie wiem co. |
No właśnie!
Cytat: |
Skalamitko, chodzi mi o walkę 1 na 1 (obojetnie czy to turniej czy walka treningowa w bractwie). |
Nie uważam się za kogoś obeznanego walce, bo ledwie czasem poćwiczę jakieś techniki na treningu, aczkolwiek mam niejakie wałasne zdanie na ten temat, choć nie mogę się wypowiadać z autopsji co do walk turniejowych jestem jedynie widzem. Nie wiem, kto stwierdził, że w walce się nie myśli, bo ja tak nie uważam, choć z drugiej strony nie zawsze jest czas żeby pomyśleć
Z mojego punktu siedzenia walka dla mnie jest ważna z perspektywy pokazów, bo jedynie w nich mogę się naprawdę udzielać z moim ekwipunkiem wiedzy i umiejętności. Ale zawsze kibicuję swoim, gdy biorą udział w pojedynku
Dzięki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jezus
Prefekt
Dołączył: 19 Sty 2008
Posty: 2223
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z Jerozolimy
|
Wysłany: Śro 11:22, 01 Kwi 2009 PRZENIESIONY Śro 14:14, 01 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
heh. Fajnie dyskusja się rozwinęła. Trochę faktów i mojego doświadczenia z walki wręcz. To nie to samo ale tego doświadczenia mam już trochę i możecie mi wierzyć w to co piszę.
Ludzie. Jest masę stylów walki które się od siebie różnią a i te i te przetrwały setki lat. Mój ulubiony przykład to mawashigeri gedan. Jedni będą was uczyć żebyście zataczali szeroki łuk bo to kopnięcie ma siłę, inny żeby mały bo jest dużo szybszy. Kto ma racje? Wszyscy. Ale pojawiają się też różne turnieje i różne zasady. W jednych liczą się trafienia a walki są bardzo krótkie. Wtedy chcemy zadać jak najwięcej ciosów nie ważne jak silnych. w innych walki są dłuższe i można znokautować przeciwnika. Wtedy silne kopnięcia na udo są bardzo przydatne bo potrafią naprawdę zniszczyć przeciwnika.
Chcę tu pokazać że różne szkoły uczą różnych rzeczy które będą się sprawdzać w innych sytuacjach. I tak na przykład w kata tniemy przeciwnika i on ginie. Kata się kończy. Jak najbardziej w praktyce może się sprawdzić. A jak się to tyczy walk turniejowych? Tniemy przeciwnika tępym mieczem po zbroi a ten gówno sobie z tego robi i napierdala nas po głowie. Cóż, takie zasady turnieju
Mati, Kuba już chyba wyraźnie napisał że nie przydadzą nam się rzeczy jak atak z pozycji siedzącej czy ataki iai. Nie kwestionuje przecież całego stylu. Inne techniki jak najbardziej się przydadzą także w walce turniejowej.
Czy w walce się myśli? Tu się pomieszaliście strasznie. Jeśli założyć że ty jesteś zwolennikiem tradycyjnego japońskiego podejścia to właśnie powinieneś przystawać przy tym że w walce się nie myśli. Wykonujesz kata całymi dniami i w razie walki instynktownie reagujesz w sposób wyuczony z kata. Co zrobić pytasz kiedy przeciwnik zna wiele technik, myśli i skutecznie cię robi w balona? No z ostrym mieczem bez pancerzy to by mnie zaraz zabił. Ale na zasadach turniejowych to po prostu zacząłbym nacierać na chama i starał się zadać więcej ciosów.
Żeby daleko nie szukać. Jeff pokonał mnie na fechtmistrzu gdzie próbowałem myśleć i go zaskoczyć. Poprosiłem go o rewanż na moje piankowe miecze i wypróbowałem zmasowanego ataku na łeb nie robiąc sobie nic z jego ciosów. Efekt pozytywny Patrząc na filmiki z ostatniego fehtmistrza ludzie właśnie tak robią.
Kiedyś chodziłem na karate tradycyjne w Jarosławiu. Grupa była dość duża a ja pomimo niskiego stopnia byłem jednym z najlepszych. Na tym samym stopniu byłem najlepszy, potem musiałem walczyć o to zaszczytne miejsce z innym cwaniakiem. Nawet kiedy rzuciłem karate tradycyjne ciągle trenowałem żeby nie wyjść z formy. Gdy poszedłem na kiokushin gdzie nie było prawie kata a codziennie sparingi dostałem SOLIDNE BĘCKI!!!! Kata bez praktyki naprawdę nie dało mi wiele. Poza wysokimi kopnięciami nie różniłem się wiele od totalnych początkujących.
Tam też mi każą myśleć w trakcie walki, ale powiem że to się przydaje głównie do ataków. Jeśli chodzi o obronę to trzeba polegać na odruchach i być cholernie szybkim, zwłaszcza jeśli przeciwnik robi zmyłki.
Podsumowując. Każdy ma po trochę racji. W walce myślenie jest potrzebne by zaskoczyć przeciwnika i zadać celny cios. Mimo to by się obronić musimy polegać na odruchach. W dodatku są tacy którzy nie będą się bronić tylko ciągle atakować. W stylu który nas uczy Mati są rzeczy które nam się nie przydadzą na turniejach, lecz są i te które się przydadzą. Inne przydadzą się na pewno na pokazach. Czy warto to trenować? Podejście indywidualne. Skoro chcesz to na pewno wato. Jak nie chcesz to nie ważne jak ten styl będzie skuteczny i tak na nic ci się nie przyda bo masz złe nastawienie i się nie przyłożysz. I jeszcze jedno. Bez praktyki kata nie zda się na wiele. Jedni się mogą zgadzać inni nie. Ale jeśli ktoś nigdy nie miał sparingu tylko trzaskał kata a pójdzie na turniej zostanie zniszczony. Choćby przez to, że nie wytrzyma psychicznie gdy wielki, metalowy miecz będzie co chwile z wielką siłą napierał na jego głowę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jakub
Heimin
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 3730
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Trzeci Najemny Oddział Piechoty Japońskiej - prefektura Rzeszów
|
Wysłany: Śro 12:55, 01 Kwi 2009 PRZENIESIONY Śro 14:14, 01 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Shouryuu napisał: |
Mały offtop.
Z waszego doświadczenia, kto radzi sobie lepiej w walkach? Goście którzy ćwiczą "tylko pod turnieje", czy tacy którzy robią "szermierkę historyczną" ( np. Arma )?
I po co w bractwach bawią się w naukę tego co jest w traktatach? Przeciez traktaty nie koniecznie są dobre na turnieje.
|
Shouryuu Pierwsze pytanie dość interesujące. Już odpowiadam. Moim zdaniem Ci pierwsi, ale jak ktoś jest dobry z Traktatów to da sobie radę i to bardzo dobrze. Przykład?? Szymon z gdańska, kto widział, wie. Czemu tak napisałem...Wystarczy popatrzeć na turnieje...Na dziesięciu tarczowników jeden miecz długi. W tarczy trenuje się głównie siłę/trajektorie ciosu i bloki tarczą...Miecz>tarcza>miecz>tarcza + sparingi...I tak się uczą. Miecz długi jest bardziej wymagający i nauka walki nim to dłuuuuuuuugi proces który od razu nie daje efektów.
Po co się w bractwach bawić w traktaty?? Bo dużo uczą mimo, że nie wszyscy to widzą i rozumieją...
Cytat: |
W walce sie nie myśli? No, ciekawa teoria ( fakt, że sprawdzona w praktyce). |
Bolesnej praktyce...Tak moim zdaniem w walce nie powinno się myśleć, to spowalnia wszystko, nasze ruchy etc...A jak przeciwnik zrobi ruch który nie będzie przewidziany w naszych zamysłach?? To co?? Plan w łeb i znowy trza kombinować a czas leci szybciutko...Miecz na głowę też Idąc do walki trzeba mieć TYLKO (moim zdaniem) koncepcje..."trzymać kolesia na dystans" lub "zwarcie i przewracać" albo "jest wolny i odsłania nogę" etc...Każdy ma jakieś tam słabe strony....
Cytat: |
Stosuję sie 3, 4 techniki... Tak, jeśli przeciwnik też tak robi ( bo ma 3 ulubione {albo tylko tyle zna} i tylko tego się trzyma).
A co jeśli trafisz na, myślącego, kombinującego przeciwnika z bogatym wachlarzem technik? |
Widziałem już wiele walk..O tarczownikach nie będę mówił bo to osobny temat...Półtoraki, czyli miecze długie mają takie same pozycje podstawowe jak w mieczu japońskim...Takie same. W 95% są wykorzystywane: pług, vom tag (hasso no kamae i jodan no kamae), wół bardzo rzadko...Ogona nikt właściwie nie stosuje bo odsłania ciało, głupca też bo zanim zareagujesz to miną wieki...Niestety w dzisiejszych czasach turniejowych większość stawia na masę mięśni, i ciężar miecza...
Cytat: |
Przeciwnik z tarczą?! W Średniowiecznej Japonii? |
Tak Mongołowie. Ale wracając...Tak...Skoro mamy takie warunki geograficzne...I takie uwarunkowania historyczne..To niestety...Nasz przeciwnik to przeważnie skubaniec z tarczą...Zresztą półtorak na tarcze też wchodził w grę...Więc czemu nie.
Tyle odpowiedzi...
Shouryuu...Walczyłeś kiedyś w pancerzu wienc wiesz jak to jest...
Walka sparingowa na gołego i w zbroi to jak Ziemia i Mars...Nie do porównania...Na golca owszem można zaplanować...Każde cięcie jest śmiertelne...Nie ważne czy dostaniesz w nadgarstek czy głowę...Bez ręki nie powojujesz długo. Wszystko widzisz...A zbroja??
Gorąco, ciężko (przynajmniej szybciej się męczysz), ograniczone pole widzenia i wachlarz ruchów...to co bez zbroi było wykonalne, bez jest co najmniej utrudnione lub niewygodne i męczące...
Poza tym jak tak patrze na te kata to takie pacnięcia mnie nie przekonują...Ok mają iść w konkretne miejsca na ciele...Ale przeciwnik nie będzie działał tak jak w kata...Kata jakim go znamy nie wyjdzie nam jak spotkamy przeciwnika którego pierwszy raz widzimy na oczy...A miecz nawet japoński to nie miecz świetlny, nie tnie wszystkiego jak chce...A blacha stalowa to jednak trudne draństwo do przecięcia...
Na koniec moim zdaniem najlepszym nauczycielem jest cierpliwość i praktyka...Nauczymy się przynajmniej co jest naszą mocną stroną a co nie...Każdy uczy się inaczej...Każdy ma inny styl...Mati lubi pacać po przeciwniku i biegać wokół niego...A ja Wole możliwie najpotężniejsze uderzenia.
Nauka przez kata do mnie nie przemawia, bo wiem jak to jest..Jak masz obcykaną technikę perfekt..Ale stres cie zeżre...Stres pola walki...Wychodzisz i możesz przeżyć szok...Albo odwrotnie...Ze strachu napieprzasz jak głupi...Różni ludzie różne zachowania.
Dziś walka na miecze ogranicza się do dość okrojonego wachlarza technik...Japończyk z XV wieku i europejczyk..Pewnie pierwsze co by zrobili to zapakowali takiego sztycha, że by nas zatkało...Kata jako tradycja jest piękna...Coś co łączy z przeszłościa...Ale walki turniejowe to inna bajka..Tak jak walka zbrojna i nie...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jakub dnia Śro 14:27, 01 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kali
Heimin
Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zamość
|
Wysłany: Śro 21:11, 01 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Takie małe wtrącenie... Kata jest po to, żeby nauczyć się i wytrenować techniki, ale nie uczy walki. Stosowania technik uczymy się ćwicząc je w parach, najpierw powoli, kiedy nabierzemy wprawy, można szybciej, potem z całą siłą i szybkością. Kiedy już nauczymy się cięć i bloków możemy iść do walki. A nie jak sobie z kimś trenuję w parze, to większość macha mieczem pół metra ode mnie.
I o co ta cała dyskusja? Lepiej puścić człowieka od razu do walki, czy najpierw niech sobie porobi kata, obędzie się z mieczem, nauczy technik i dopiero się sparuje...?
Każda forma treningu ma swój cel i nie możemy mówić, że jedna jest lepsza, a druga gorsza, tylko stosować je razem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Shouryuu
Gość
|
Wysłany: Śro 22:13, 01 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
To wyjaśnienie na temat "muślenia" w walce.
Kuba użył terminu "koncentracja" - w japońskich WS istnieje temin "zanshin". Można to tłumaczyć jako "czujne skupienie" (zanshin to szerokie pojęcie). Do tego dochodzi zasada "patrzenia" (nie pamiętam japońskiego terminu). "Patrz", czyli ogarniaj umysłem całe otoczenie, tak by wiedział co się wokół ciebie dzieje. "Patrz" - myśl gdzie jestes i co robisz tak byś mógł zareagowac właściwie na każde niebespieczeństwo. To jest sposób "myślenia" w japońskich SW.
Myślenie = rozumienie. "Patrzę" co robi przeciwnik i co dzieje sie wokół mnie i "rozumiem".
Bycie "automatem", działającym jedynie na bazie odróchów sprawdza się do pewnego momentu. Tylko co potem?
Widzicie, ja trenuję sztuki walki i chce się w tym kierunku rozwijać. Walki "w stylu bractwowym" (możliwość maksymalnie pełnego kontaktu; sparowanie z rożnymi przeciwnikami, często o ciekawych umiejętnościach i możliwościach) są dla mnie uzupełnieniem treningu.
Z tego wynika takie a nie inne moje zdanie na ten temat.
Tu definicja pojęcia KATA ( z wiki, więc najleprza nie jest, ale główne idee soą przekazane ):
[link widoczny dla zalogowanych]
Z powyższym postem Kuby się zgadzam, poza tezą o myśleniu i znaczeniu kata.
Acha, najważniejsze, żeby nie było niedomówień: Cały czas mówię o kata w Tenshin Shôden Katori Shintô-ryű.
I takie wtrącenie na koniec. Najlepiej by było pokazać wam kiedyś o co mi chodzi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|